Obiecałam sobie, że będę ślina. Przy wszystkich uśmiecham się, bo po co tłumaczyć każdemu brak humoru?
Żegnając się ze znajomymi i zajmując miejsce w autobusie, nareszcie można zdjąć maskę i przestać udawać chorobliwie szczęśliwą. Zamykam oczy wsłuchując się w piosenkę lecącą w słuchawkach i powtarzam sobie ..
już nie musisz okłamywać wszystkich dookoła.
W domu stać mnie tylko na zdjęcie butów, kurtki i położenie się na łóżku i wybucham niekontrolowanym płaczem.
- zaczynam znowu prowadzić tego bloga.
hejka.
OdpowiedzUsuńsuper zdjęcia i ta notka. ja tez tak że czasami muszę się uśmiechać chociaż wcale mi nie do śmiechu. ale zapobiega to często zadawanym pytaniom dlaczego jestem smutna, a może mnie coś boli.
nikt nie umie zrozumieć, że momentami chciałabym się posmucić.
obserwuję.
zapraszam do siebie liczę na rewanżyk ;]